czwartek, 14 lipca 2011

Trochę się pokręciło

Trochę się wszystko pomieszało - po kolejnej wydawało mi się rutynowej kontroli usłyszałam od gin - dwa tygodnie L4. Dzieciątku nic nie jest ale niepokojące okazały się bóle brzucha, które mnie ostatnio nawiedzały. Więc siedzę od dziś grzecznie w domku - trochę mnie to pracoholika przeraża, ale wiadomo, że maleństwo jest teraz i już zawsze będzie najważniejsze.

Ale były też pozytywne strony wizyty - usłyszałam pierwszy raz bicie maleńkiego serduszka - uczucia które się we mnie kotłowały gdy słuchałam tego regularnego bicia są nie do przecenienia. No dobra, rozczulam się, ale to jest mój pierwszy raz (ciążą) i wciąż jest to dla mnie niewyobrażalne, że w grudniu zostanę mamą. Już tak na całe życie będę miała kogoś do kochania tak bezwarunkowo i bezgranicznie. Mój M by się oburzył gdyby to przeczytał, ale miłość do męża choć też bezwarunkowa jest zupełnie inna niż ta do maleństwa które rośnie pod sercem.

Więc teraz będę miała więcej czasu na drutowanie i szydełko, chociaż za oknem upał taki, że wszystkiego się odechciewa. Szary Rosamund's Cardigan o którym pisała tu rośnie choć powolutku - mam już na drutach 334oczka, więc łatwo nie jest, ale w sumie nie ma się co dziwić - robię drutami 3,0mm.
Będę dzielna i za niedługo zobaczycie efekty końcowe.

3 komentarze:

  1. Miłość do maleństwa jest zupełnie inna..., zupełnie - nie ma porównania.
    A cardi będzie fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem trzeba ciut zwolnić:) Wyjdzie na dobre Tobie i Maleństwu. Miło u Ciebie, zostanę jeśli pozwolisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. anulinka witam i zapraszam! co do zwalniania - tego też muszę się nauczyć - ostatnie dwa lata to była intensywna praca tylko z dwoma tygodniami urlopu na ślub+podróż poślubną. więc dziś po jednym dniu wolnego już jestem znudzona, ale dla dobra maleństwa - coś wymyślę :)

    OdpowiedzUsuń