sobota, 6 sierpnia 2011

Dzieje się

Ostatnimi czasy dużo się dzieje - przyjechał brat z żoną i moją roczną chrześnicą. Wiele się dzieje - chłopaki ocieplają nasz nowy domek, dziewczyny spacerują, bo pogoda piękna a ja niestety leżę w łóżku - po poprzedniej wizycie kontrolnej okazało się, że ginekologowi nie podoba się mój twardniejący brzuch - dostałam tabletki po których mogły wystąpić ostre skutki uboczne. Ale ja oczywiście stwierdziłam, że mnie to pewnie nie będzie dotyczyć, bo ja twarda baba jestem i jak najdalej od L4. Niestety jakże baaaaaaardzo się pomyliłam w tym przypadku - pierwszego dnia po rozpoczęciu przyjmowania leków, rano tabletki, do pracy a po dwóch godzinach mój M musiał przyjechać po mnie, bo czułam się straszliwie, drżały mi ręce, kołatało serce i bałam się że nie dojadę do domu. Wzięłam dwa dni urlopu i przeleżałam całe w łóżku - po paru dniach podobno organizm ma się przyzwyczaić do leków więc po weekendzie wracam do pracy. Ale już wiem, że będę musiała poważnie przemyśleć temat pójścia na L4 - w pracy mam dużo stresów i dużo chodzenia, a jak dowiedziałam się ostatnio mój brzuch tego bardzo nie lubi. Dla mnie ciąża to nie choroba i zawsze myślałam że będę pracować do 8 miesiąca, ale widzę, że będę musiała zweryfikować to myślenie.
Mój brzuch leżał grzecznie w łóżeczku, ale rączki nie próżnowały - skończyłam w końcu swetrzysko dla mamy (na mnie wygląda śmiesznie bo są zdecydowanie za krótkie rękawy, ale dla mamy będzie jak ulał - niestety zdjęcia źle doświetlone ale jakoś nie miałam cierpliwości do wielu ujęć)
Swetrzysko zgodnie z zamówieniem rodzicielki miało być duże, zakładane, bezguzikowe, wiązane w pasie - takie właśnie jest. Do tego jest dość ciepłe, zamaszyste, bo robiłam podwójną nitką z Dalii, drutami 4,0mm. Zużyłam 8 motków, ale swetrzysko ma rozmiar 44/46. Mama jeszcze nie widziała, ale mam nadzieję, że się spodoba, jak nie to będzie miała grube swetrzysko do otulania się zimą podczas czytania książek w fotelu.

Zdecydowanie posunęło się moje szaro-grube swetrzysko - mam "już" 1,5 rękawa + pól przodu i tyłu.
Ha, ha, ha........Dopiero teraz zauważyłam, że w jak się przyczepię do jakiegoś wzoru to z uporem "drutomaniaka" sięgam często nie zawsze świadomie po ten sam wzór - tak było w dwóch powyższych sweterkach - w obu ten sam warkocz.
  Też tak macie???

2 komentarze:

  1. W taką pogodę to wcale do zimy nie trzeba czekać by sweter przyodziać. Odpocznij, nie gnaj na siłę. Czasem warto zwolnić. Na chwilkę. Ciąża to nie choroba, ale jak lekarz mówi stop znaczy stop. Dla Twojego dobra. I Maleństwa oczywiście:) Jeszcze zatęsknisz za chwilką odpoczynku:) Wiem co mówię:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Anulinka masz rację. Muszę sobie przestawić wartości w życiu - do tej pory na pierwszym miejscu była praca ale teraz rodzina zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie!

    OdpowiedzUsuń