czwartek, 15 września 2011

Przewrotność losu

O tym jak zmienia się punkt widzenia w zależności od punktu siedzenia.
Przez ostatnie lata dużo narzekałam, że dni tak szybko płyną, że na nic nie ma czasu, że nie wiadomo w co ręce włożyć, że wszystko toczy się za szybko, że doba to za mało. Teraz kiedy wolałabym żeby dni płynęły szybciej, żeby kolejne tygodnie szybciej umykały mam wrażenie, że wloką się jak ślimaki. Mając tyle wolnego czasu widzę, że upływ czasu zależny od sposobu jego zagospodarowanie.
Jeszcze pół roku temu pracowałam całe dnie, zabierałam pracę do domu, po pracy szybkie zakupy, pranie, prasowanie.... w sobotę obowiązkowe sprzątanie, zawsze coś do zrobienia na budowie. Niedziela była zawsze dla M. - rano wspólne śniadanko, kawunia, pogram o wędkarstwie w TV, potem obiadek i wspólny spacerek lub wizyta u rodziny. Tak mijały kolejne tygodnie, wydawało mi się, że tak już musi być, że absorbująca praca, dająca 100% satysfakcji i spełnienia zawodowego to podstawa.
Teraz przez cały dzień mam tak dużo czasu, że znudziło się już czytanie książek które czekały w kolejce na przeczytanie, okazało się, że w telewizji nie ma żadnych ciekawych programów, całe szczęście, że są jeszcze moi wierni przyjaciele na żyłce. I okazało się, że robienie na drutach w pozycji leżącej jest jednak możliwe!!!
Tak więc brązowy sweterek pojechał już do babci - mam nadzieję, że będzie pasował i spełni oczekiwania seniorki (resztą, gdyby się okazało, że jednak nie, to znalazła się już jedna taka chętna na niego :)
Niestety źle wyliczylam ilość potrzebych guzików i brakło jednej sztuki, ale na szczęście "wyjątkowy kurier" który będzie przekazywał prezent zgodził się podjechać do pasmanterii i przyszyć go zgodnie z instrukcją.
Wprawne oko wyłowi błąd w warkoczu, niestety wyłapałam go dopiero na wysokości rękawów i nie miałam już cierpliwości, żeby pruć całość, ale w sumie dzieki temu stał się jeszcze bardziej wyjątkowy :)

Włóczka: Jeans YarnArt
Druty : 5mm
Zużycie włóczki: 13 motków, robiłam podwójną włóczką 

2 komentarze: