Dziś z moim M spędziliśmy cały dzionek na tzw. "łonie..." natury oczywiście! Mój M jest zapalonym poławiaczem biednych rybek, a ja raz na jakiś czas mu towarzyszę. Niestety ze względu na nadmiar pracy zawodowej i przy budowie naszego domku M nie ma czasu na częste "moczenie" kija więc dziś było dopiero otwarcie sezonu. Pogoda płatała nam niezłe figle - na zmianę upał i burze. Ale i tak dzień zaliczam do tych bardzo udanych i relaksujących - a tego nam obu bardzo potrzeba. POLECAM - jeziorko, kawunia w kubeczku termicznym i druciki!!
Jest i chusta obiecana wczoraj! Robiło się ją szybciutko - nitka Peonia, druty 3,0- wzór łatwy, przyrastał wolniutko, ale chusta w 100% się sprawdziła. Niestety po jednym sezonie już nosi oznaki znoszenia - niestety w kurteczce mam zamek więc kilka niteczek niestety nie przeżyło tej konfrontacji. Chusta prana dwa razy i o dziwo nie widać oznak sfilcowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz