wtorek, 29 maja 2012

Przez długie miesiące spędzone w domu na przymusowym zwolnieniu lekarskim trochę tego nadłubałam. Całe szczęście, że wróciłam do formy i teraz mogę się cieszyć moimi dłubankami.

Najpierw trochę koloru dodanego do mojej szafy:
Włóczka: Sonata 4 motki
Plecy są zupełnie proste - wszystko odsłaniają 


Do tego bluzeczki, które udowadniają, że szydełko też nie jest mi obce, chociaż zdecydowanie wolę druty.
Ta nadaje się raczej do noszenia na wiosnę lub jesień z jakimś golfikiem czy bluzką - poszalałam z głębokością dekoltu. 

Ta ze wzorem ananasów chodziła za mną dłuższy czas, ale bałam się, że nie dam sobie rady z rozliczeniem ilości motywów, bo jak zawsze robiłam wg własnego pomysłu, z głowy.

I na koniec totalna klapa - sweterek z Kocurka - robiło się świetnie, w miarę szybko, ale już po pierwszym mimo, że bardzo delikatnym praniu ręcznym sweter wygląda jak krowie wyciągnięty z gardła. Co mnie podkusiło, żeby kupić Kocurka - wiem, piękny kolor który wołał mnie z półki w sklepie. Przecież już się kiedyś na Kocurku przejechałam. No nic, trzeba przeboleć i machnąć jakich inny na otarcie łez.

2 komentarze:

  1. Udziergałaś same śliczności:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna ta żółta bluzeczka! Cudo! Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń