piątek, 11 listopada 2011

Przygotowania idą pełną parą

Przeglądając blogi uzdolnionych koleżanek widzę, że fabryki produkujące czapki, kominy i inne ogrzewacze zimowe pracują na najwyższych obrotach! Ale cóż się dziwić - poranki już coraz zimniejsze, trawa rano oszroniona, przez cały dzień wieje chłodem - więc co zdolniejsze złapały za kolorowe motki i produkują, produkują, produkują!!
Ja też zrobiłam przegląd szafy pod kątem wszelkiej maści ogrzewaczy i odczułam potrzebę wymiany co bardziej znoszonych (czyt. tych, które już się znudziły) eksponatów na nowe. Tak więc do pojemnika na odzież caritas trafiło kilka zeszłorocznych i wcześniejszych kompletów czapek i szalików, może komuś się jeszcze przydadzą. A dzięki temu w szafie zrobiło się miejsce na nowości.
Powstaje moherowy, nie za gruby komplecik w pięknym kolorze śliwki z pięknie błyszczącym różowym refleksem. Oczywiście zdjęcia nie oddały ani rzeczywistego kolorku ani wspomnianych refleksów. 

Tak bardzo podoba mi się jak nitka układa się w tym ażurowym wzorze, że rozważam, czy w ogóle blokować robótkę. A może tak to zostawię - takie góry i doliny. 

Ponadto na drutach powstaje szybki szyjogrzej w kolorze grafitowym zainspirowany szaraczkiem anust - będzie wprawdzie zupełnie inny, ale ten stał się inspiracją i mój już się tworzy.

Poza tym senior rodu, który wraz z rodzicielką wytrwale chodzą codziennie rano na godzinny intensywny spacer "z kijami" zażyczył sobie grube rękawiczki z jednym palcem, bo marzną mu podczas spaceru koniuszki palców. Więc nie ma co się lenić - trzeba łapać za druty. Swoją drogą w życiu nie pomyślałabym, że mój ojciec da się namówić mamie na nordic walking i będzie w tym tak wytrwały. Chodzą codziennie już od ponad pół roku codziennie minimum godzinkę - wychodzą o 6:30 rano, robią "swoją wielką pętlę", w drodze powrotnej zachodzą do piekarni po świeże bułeczki na śniadanko. Uroki emerytury - całe szczęście, że tak się zapalili do tej aktywności, bo był taki moment po przejściu na wcześniejszą emeryturę, że tata zasiadł na kanapie i nie dało się go z niej spędzić, bałyśmy się z mamą, że nam tak "zdziadzieje" (jak sam ten stan teraz określa).   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz