poniedziałek, 11 czerwca 2012

Oj tam, oj tam czyli na własną głupotę nie ma lekarstwa

Skończyłam szaraczka - skoro mamy Euro, to trzeba rączki czymś zająć bo samo patrzenie na mecz mnie nudzi, ale już z robótką na kolanach to inna sprawa. Jednak nie będę go blokować - zdecydowanie wolę jak sweter jest taki 3D, a w dodatki z racji tego, że to mieszanka 40% wełna + 60% akryl nie będę ryzykować nieudanego blokowania.
Na plecach jest warkocz, który zaczyna się na lewym mankiecie, biegnie przez plecy i kończy się na prawym mankiecie, ten sam warkocz jest na rękawach od strony wewnętrznej.
Kilka możliwości upięcia kołnierza.




Oczywiści już zabrałam się za nowe drutowanie - pojawiła się następna wizja sweterka letniego - złapałam za Divę Alize cieniowaną, rozliczyłam oczka, żeby robić od góry, przerobiłam kilka rzędów, stwierdziłam, że przymierzę na Tośce i jakież było moje zdziwienie i nieukrywana złość na własną głupotę. Otóż okazało się, że źle rozliczyłam oczka i listwa z oczkami na guziki wyjdzie mi asymetrycznie - masz babko placek - musisz pruć - następnym razem sprawdź dwa razy zanim się rozpędzisz z przerabianiem. 

Ale Diva bardzo dobrze schodzi mi z drutów (pomimo cienkich jak dla mnie drutów - 3,5mm, ja zdecydowanie preferuję 4-5mm) więc się nie zniechęcam, bo podoba mi się jak się układają kolory.

3 komentarze:

  1. Rewelacyjny szaraczek!! Dodałaś mi właśnie siły by zajrzeć do worka z szarą włóczką!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny szaraczek - czekam na następne dzieło :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny szaraczek!
    a i ta cieniowana Alize zapowiada się intrygująco

    OdpowiedzUsuń