środa, 27 listopada 2013

Przygotowania czas zacząć

Tak jak w temacie, jednak nie chodzi o przygotowania do Świąt jak na większości blogów, tylko u mnie zaczynają się przygotowania na przyjęcie maleńkiego człowieka. Nie przygotowuję całego pokoju dziecięcego, gdyż jestem typem matki-kwoki - nie wyobrażam sobie, że dzieciątko w nocy płacze, a ja go w sypialni obok nie słyszę. Jako typowa matka-kwoka preferuję spanie w jednym pokoju z maleństwem. Swoją drogą jak na razie nasza sypialnia małżeńska jest raczej sypialnią rodzinną, bo Mały śpi wprawdzie już w dużym łóżku (łóżeczko zostało oficjalnie oddane braciszkowi), ale wciąż w naszej sypialni. Na szczęście sypialnię mamy dużą - spokojnie się pomieścimy w czwórkę :)

Odnośnie przygotowań - mało rzeczy będziemy kupować, w sumie to wszystko jest, więc tym razem mogę poszaleć z dopieszczaniem szczegółów. Łóżeczko oczywiście po starszym bracie, ale już "wyposażenie" łóżeczka będzie nowe i dopieszczone. Powstał już przybornik wg własnego projektu i własnych spostrzeżeń po przygodach z Małym - wszystko do pielęgnacji musi być pod ręką, zwłaszcza gdy malec zacznie sięgać po wszystko rączkami nawet krem na odparzenia staje się "śmiercionośną bronią".


Powstaje jeszcze falbanka na łóżeczko - nie znoszę przeszywania kilometrów materiału - na maszynie 7 metrów materiału do podwinięcia i do zszycia tunelu na gumkę!!! 


Będzie jeszcze ochraniacz - pokażę wszytko w następnych postach w pełnej krasie.

piątek, 8 listopada 2013

Moje dziecię ma kuzynkę przedszkolaka, która posiada największy obiekt jego westchnień PLECAK!!! Codziennie po przedszkolu kuzynka przychodzi do babci i Mały tylko czeka, żeby choć na chwilę porwać jej plecak. 
Po kolejnej prośbie "mamo, kup mi plecak" poszperałam w necie i znalazłszy szczegółową instrukcję jak to zrobić, wykopałam z szafy starą sztruksową spódnicę, staremu miśkowi wydziergałam zimowe odzienie i........... powstał plecak. 


Dziecię zachwycone plecakiem oświadczyło, że idzie do przedszkola i nie słuchało tłumaczeń, że musi poczekać jeszcze rok.


Biegiem do babci pochwalić się plecakiem.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Mała pamoc

Po wielkim sukcesie akcji wysyłania kartek urodzinowych do małej Oliwii, o której dowiedziałam się na jednym z blogów, a w której mam maleńki udział, postanowiłam przyłączyć się do nowej akcji.

Muszę tylko przegrzebać zapasy włóczki - mam pełno maleńkich motków, na które nie mam pomysłu lub ilość włóczki jest niewystarczająca na większy projekt. Moja dłubanina może się komuś bardzo przydać i sprawić choć trochę radości w świąteczny czas. Zachęcam do pomocy.

W ostatnim czasie skupiłam się na zakańczaniu projektów. Kilka lat temu dostałam od teściowej olbrzymie motki wełny, która pochodziła jeszcze z jej własnej hodowli owiec. Nie miałam na nią żadnego pomysłu, aż w końcu wykorzystałam oranżadki Kool-Aid, które dostałam jakiś czas od przyjaciela z US właśnie z myślą o farbowaniu. Znalazłam instrukcję tutaj. Efekt trochę mnie rozczarował - spodziewałam się ciemniejszego zielonego, ale po nabraniu oczek na druty kolory nie okazały się wcale takie złe.
Wełna jest bardzo surowa i niestety gryzie, ale przynajmniej będzie grzała, a o to przecież chodzi przy otulaczach.

Do tego dokończyłam projekt, który przeleżał w szafie dwa lata - zaczęłam przerabiać oczka będąc w poprzedniej ciąży. Teraz okazało się, że potrzebuję coś ciepłego na zimowe dni, gdy obwód mojego pasa osiągnie swoje apogeum - u mnie w szafie brak swetrów oversize. Tak powstała kamizelka/sukienka w sam raz na zbliżające się zimowe dni.  
Moje krągłości są coraz trudniejsze do ukrycia.
Włóczka: Czterdziestka, podwójna nitka
Druty: 6,0mm
Zużycie: 450g