wtorek, 29 maja 2012

Przez długie miesiące spędzone w domu na przymusowym zwolnieniu lekarskim trochę tego nadłubałam. Całe szczęście, że wróciłam do formy i teraz mogę się cieszyć moimi dłubankami.

Najpierw trochę koloru dodanego do mojej szafy:
Włóczka: Sonata 4 motki
Plecy są zupełnie proste - wszystko odsłaniają 


Do tego bluzeczki, które udowadniają, że szydełko też nie jest mi obce, chociaż zdecydowanie wolę druty.
Ta nadaje się raczej do noszenia na wiosnę lub jesień z jakimś golfikiem czy bluzką - poszalałam z głębokością dekoltu. 

Ta ze wzorem ananasów chodziła za mną dłuższy czas, ale bałam się, że nie dam sobie rady z rozliczeniem ilości motywów, bo jak zawsze robiłam wg własnego pomysłu, z głowy.

I na koniec totalna klapa - sweterek z Kocurka - robiło się świetnie, w miarę szybko, ale już po pierwszym mimo, że bardzo delikatnym praniu ręcznym sweter wygląda jak krowie wyciągnięty z gardła. Co mnie podkusiło, żeby kupić Kocurka - wiem, piękny kolor który wołał mnie z półki w sklepie. Przecież już się kiedyś na Kocurku przejechałam. No nic, trzeba przeboleć i machnąć jakich inny na otarcie łez.

poniedziałek, 28 maja 2012

Zaległości


Zaczęłam ten kocyk gdy dowiedziałam się, że pojawi się nowy człowiek który będzie mówił do mnie "mama". Najpierw się zapaliłam do roboty, potem brakło włóczek, jak już przyjechały, to jakoś mi się odechciało, no a potem to już świat się wywrócił do góry nogami i cały czas poświęcałam maleńkiemu. Wreszcie udało się go skończyć - w sumie to służy nam już od 3 miesięcy, ale jakoś zapomniałam się nim pochwalić. Jest cieplutki gdy jest zimno i cieniutki gdy jest gorąco - taki w sam raz.
Może służyć do spania

Może służyć jako peleryna dla taty w chłodne dni

Może służyć do zabawy i jako idealny sposób na swędzące dziąsła - smakuje chyba też nieźle.


Wymiary: 110x110cm
Włóczka: JeansYarnArt
Zużycie: po 4 motki z każdego koloru - zostały mi małe końcóweczki.

Po długiej przerwie


Strasznie dawno mnie nie było, ale bardzo dużo się działo - wciąż realizuję się jako mama i tylko dlatego się jakoś trzymam. Mój M. w marcu miał poważny wypadek samochodowy - miesiąc w szpitalach, operacja stawu biodrowego, porażenie nerwu strzałkowego i strasznie dużo bólu. Cierpiał z bólu i łzy płynęły mu niekontrolowane, leżał 4 tygodnie płasko w łóżku, a ja musiałam być silna i nie dać po sobie poznać, że serce mi krwawi gdy patrzę na jego cierpienie. Teraz nadal nie ma go z nami w domu - od 5 tygodni jest w szpitalu rehabilitacyjnym, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - jest zdeterminowany i ma dla kogo walczyć, więc będzie dobrze.
My z Szymonem już się dogadujemy i mam nawet chwilę dla siebie, którą po porządkach, praniu i gotowaniu poświęcam na........ dłubanki. Ostatni dłubaniec to sweterek z Pearl w kolorze pudrowego różu.
Sweterek prezentuję na Tośce - prezent jaki sobie zrobiłam na mój pierwszy Dzień Matki - od dawna planowałam, ale zawsze są ważniejsze wydatki. A prezent od syna musiałam przyjąć!!! ;)