wtorek, 27 września 2011

Poskramianie chaosu

Gdzieś, kiedyś, sama nie wiem gdzie i u kogo widziałam taki "futeralik-organizer" na druty, szydełka i inne szpargały robótkowe. Przypomniało mi się wczoraj gdy mozolnie próbowałam odnaleźć szydełko 2,5cm, które było mi potrzebne tu i teraz!!! Więc złapałam za resztki starej włóczki i raz-dwa machnęłam taki oto "poskramiacz chaosu" i nastała idealna harmonia.
Druty grzecznie leżą w swoich przegródkach, szydełka umościły się tuż obok.
Całość po zwinięciu zajmuje mało miejsca i w dodatku nic się nie niszczy, nie plącze, nie rysuje.
Porządkowałam i zbierałam z całego domu wszystkie druty, druciki, szydełka i żyłki i odkryłam, że nazbierało się tego trochę przez te lata (a to przecież nie wszystko, część jest jeszcze na projektach). Niektóre druty już mocno pokrzywione,"zużyte", przeszły swoje - dzierganie mojej mamy gdy ja jeszcze z podziwem patrzałam na migające w jej rękach długie druty (mama była im wierna przez cały czas, nigdy nie przekonała się do żyłek), moje pierwsze próby robienia na drutach pod jej czujnym okiem i wreszcie wybuch mojej miłości do nich, która trwa do dziś. Jakoś ciężko mi się z nimi rozstać, choć kuszą piękne zestawy drutów na e-dziewiarce. Sentyment pozostaje. 

niedziela, 25 września 2011

Ludź się uczy

Od zawsze fascynowały mnie wzory wielokolorowe, a zwłaszcza idealna symetria wzorów norweskich które podziwiałam na DROPS Design. Z uporem podchodziłam do nich wiele razy, ale nigdy nie umiałam odkryć jak trzymać w łapkach dwie włóczki tak żeby, się nie poplątały i jeszcze motać je wkoło drytów. Więc plątały się, mieszały, skręcały i zawsze moje próby zrozumienia tej techniki kończyły się całkowitą kapitulacją z okrzykiem "nie da się". Ale wcześniej uczyłam się z książek i gazetek robótkowych, a teraz przecież mamy youtube :) Poklikała, pooglądałam kilka filmików i odkryłam, że wszystko jest dla ludzi, ludź musi sobie tylko włóczki odpowiednio złapać i spod drutów powolutku wyłania się wzór. I tym oto sposobem powstała pierwsza dwukolorowa czapka, tada!!
W związku z tym, że ja nie mogę wyjść do ogrodu i podziwiać pięknych kolorów w promieniach jesiennego słońca, jesień przyszła do mnie. W tym roku musi wystarczyć.
Chusta powoli rośnie - powoli, bo ma drutach 200 oczek, które swoje ważą i ręce szybko się meczą, więc robimy z przerwami i powolutku, bo czego jak czego, ale czasu to ja mam teraz pod dostatkiem.

piątek, 23 września 2011

Pierwszy jesienny poskramiacz chłodów

W tak zwanym międzyczasie popełniłam pierwszy, choć nie ostatni komin w tym roku. Komin z przeznaczeniem na lekkie, jesienne chłody, bo cieniutki i ażurowy, a ja należę do tych, którzy w chłodne dni zdecydowanie wolą się szczelnie otulać.
Włóczka Pearl, 1motek, druty: 3,5mm

 Do tego machnęłam jeszcze na szybko minetki do kompletu.
Oczywiście są dwie, ale brakłoby ręki do pstryknięcia fotki.

środa, 21 września 2011

Vesiroosikiri opis

Jak zapowiedziałam wcześniej dziś opis symboli do mojego schematu Vesiroosikiri.
Na schemacie kratki zaznaczone ołówkiem są nieistotne dla wzoru, po prostu się je omija, są zaznaczone, żeby schemat był czytelny.
Żeby zacząć chustę nabrać 9 oczek i przerabiać pierwszy rząd. W rzędach lewych wszystkie oczka przerabiamy na lewo.
Na schemacie po lewej stronie ostatnie oczka prawe, te obwiedzione na czerwono, to oczka lustrzane - po drugiej stronie tego oczka trzeba powtórzyć całą linijkę wzoru, czyli dla 3 rzędu robimy o.prawe, o.prawe, o.prawe, narzut, o.prawe(lustrzane), narzut, o.prawe, o.prawe, o.prawe.
Gdyby ktoś nie wiedział (ja też otworzyłam szeroko oczy jak to przeczytałam) co oznacza "z 3 oczek razem nabrać 7" to podpowiedź znalazłam tu. We wzorze trzeba to zrobić z 3 oczek i nabrać aż 7 nowych oczek.
Ostatni myk na który sama wpadłam (nie wiem jak robią inne dziewczyny) polega na tym, że żeby wzór właściwie się rozchodził przy dodawania z brzegu nowego motywu musimy dodać oczko podczas przerabiania lewej strony robótki. Nie chcemy mieć w tym miejscu "dziury" powstałej w wyniku narzutu, który zepsuł by ażur, więc dodajemy oczko przez podniesienie go z nitki poziomej z poprzedniego rzędu tak jak tu.
Powodzenia i służę radą gdyby moje wyjaśnienia były nie wystarczające.
U mnie dziś pewnie będzie minimalny przyrost robótki na drutach, bo od samego rana tak bolą mnie plecy od tego ciągłego leżenia, że muszę leżeć całkowicie w poziomie, bez poduszki pod głową, a w takiej pozycji nie umiem (jeszcze!) machać drutami.

wtorek, 20 września 2011

Vesiroosikiri czyli Water lily

Schemat postępowania dziecinnie prosty - podczas bezceliwego buszowania po blogach zdolnych dziewczyn zobaczyłam chustę u  anust , zakochałam się i już przeszukiwałam net w poszukiwaniu wzoru do tego ażuru. Opracowanie wzoru chusty obejmowało wprawdzie kilka podejść, żeby wykombinować, jak dziewczyny to zrobiły, że wzór tak idealnie się rozchodzi. Ale dla zawziętej drutoholiczki nie ma rzeczy niemożliwych - załączam mój roboczy schemat, może jest jeszcze ktoś, komu się przyda. Jak będą zainteresowani - wrzucę objaśnienia symboli.

Z racji tego, że ostatnio na potęgę wyrabiałam wszystkie zapasy włóczek nie znalazłam nic poza Peonią, więc musiała wystarczyć, żeby chusta była cieplejsza robię podwójną nitką.
Wiem, wiem, wiem, kolejny razpoczęty projekt, ale jak tu się oprzeć
 Na razie mam 5,5 schematu, w planach jest minimum 12.

czwartek, 15 września 2011

Przewrotność losu

O tym jak zmienia się punkt widzenia w zależności od punktu siedzenia.
Przez ostatnie lata dużo narzekałam, że dni tak szybko płyną, że na nic nie ma czasu, że nie wiadomo w co ręce włożyć, że wszystko toczy się za szybko, że doba to za mało. Teraz kiedy wolałabym żeby dni płynęły szybciej, żeby kolejne tygodnie szybciej umykały mam wrażenie, że wloką się jak ślimaki. Mając tyle wolnego czasu widzę, że upływ czasu zależny od sposobu jego zagospodarowanie.
Jeszcze pół roku temu pracowałam całe dnie, zabierałam pracę do domu, po pracy szybkie zakupy, pranie, prasowanie.... w sobotę obowiązkowe sprzątanie, zawsze coś do zrobienia na budowie. Niedziela była zawsze dla M. - rano wspólne śniadanko, kawunia, pogram o wędkarstwie w TV, potem obiadek i wspólny spacerek lub wizyta u rodziny. Tak mijały kolejne tygodnie, wydawało mi się, że tak już musi być, że absorbująca praca, dająca 100% satysfakcji i spełnienia zawodowego to podstawa.
Teraz przez cały dzień mam tak dużo czasu, że znudziło się już czytanie książek które czekały w kolejce na przeczytanie, okazało się, że w telewizji nie ma żadnych ciekawych programów, całe szczęście, że są jeszcze moi wierni przyjaciele na żyłce. I okazało się, że robienie na drutach w pozycji leżącej jest jednak możliwe!!!
Tak więc brązowy sweterek pojechał już do babci - mam nadzieję, że będzie pasował i spełni oczekiwania seniorki (resztą, gdyby się okazało, że jednak nie, to znalazła się już jedna taka chętna na niego :)
Niestety źle wyliczylam ilość potrzebych guzików i brakło jednej sztuki, ale na szczęście "wyjątkowy kurier" który będzie przekazywał prezent zgodził się podjechać do pasmanterii i przyszyć go zgodnie z instrukcją.
Wprawne oko wyłowi błąd w warkoczu, niestety wyłapałam go dopiero na wysokości rękawów i nie miałam już cierpliwości, żeby pruć całość, ale w sumie dzieki temu stał się jeszcze bardziej wyjątkowy :)

Włóczka: Jeans YarnArt
Druty : 5mm
Zużycie włóczki: 13 motków, robiłam podwójną włóczką 

poniedziałek, 12 września 2011

Żeby nie było


że nic nie robię, to coś tam cały czas dłubię. Niestety leżę plackiem - straszna wizja, leżeć tak do grudnia, ale nie ma co narzekać więc ani słowa o tym. Robienie na drutach w pozycji leżącej jest bardzo utrudnione, ale coś muszę robić przez cały dzień. Tak więc kończę swetrzysko dla babci (seniorka już się niecierpliwi, bo za oknem coraz chłodniej) jeszcze muszę tylko wykombinować jakiś kształt kołnierzowa. Jakieś pomysły??
 
Swetrzysko jest obszerne, miłe w dotyku, cieplusie i mam nadzieję będzie babci pasować.Robione od dołu, ale z wrabianymi rękawami.
Rainbow Alize pomimo tego, że okazała się kompletnym zaskoczeniem okazała się całkiem ciekawa już po przerobieniu kilku rzędów. Biorąc pod uwagę strukturę włóczki, która kompletnie mi nie odpowiadała, a jednocześnie niezmiernie zaintrygowała z ciekawości zaczęłam przerabiać prosty komin, żeby zobaczyć jak będą się układały kolorki. Kolejne centymetry przybywały tak szybko, że ani się obejrzałam, już dodawałam oczka i w ten sposób powstaje olbrzymi sweter robiony od góry, który z założenia ma pomieścić mnie i małego do samego rozwiązania. W tym momencie brakuje mu rękawów i będzie czekał na zimowe dni. Oczywiście zrobiło mi się go żal, że będzie noszony tylko przez jeden sezon, więc sprytny plan jest następujący: przed przyszłą zimą spruję aż do rękawów i znacząco zwężoną będę przerabiać tyle ile starczy włóczki - myślę, że wyjdzie ciekawa tuniko-sukienka.
Zdjęcia straszne, ale ograniczam poruszanie się po domu tylko do absolutnego minimum, więc tło szafy i pościeli musi wystarczyć. Na razie nie będzie zdjęć "na ludziu.
Aaaaaa kolory Rainbow faktycznie ładnie się układają

sobota, 3 września 2011

Góry, moje góry

Żeby się oderać na chwilę od codzienności wyskoczyliśmy z moim M. na kilka dni do Zakopanego. Niestety nie możemy chodzić po górach, odpada nawet symboliczne wejście na Gubałówkę (odbiję to sobie za rok!!). Ale żeby podziwiać piekne widoczki podeszliśmy kilka metrów, M. nawet nie krył satysfakcji, że po raz pierwszy w górach to ja mam większą zadyszkę :)
W obliczu takiego piękna nie należy nic mówić - trzeba kontemplować
Pozdrowienia z Zakopanego!!